Ciemno, choć oko wykol

Noc była ciemna, bezksiężycowa. Nie mogli liczyć nawet na pokrzepiające migotanie w oknach u sąsiadów – najbliższy dom znajdował się kilometr dalej. Panował chłód, więc schronili się we wzajemnych objęciach, szepcząc czułe słówka i słuchając jak deszcz stuka w parapet. Jednak w takich ciemnościach wyobraźnia działa sama. Każdy kąt skrywa dziwne kształty, a ubranie niedbale rzucone na krzesło równie dobrze może być nieproszonym gościem, który czeka, aż gospodarze zasną. Do tego stare domy lubią wydawać dźwięki: czasem wiatr zawyje przez nieszczelne okno, niekiedy załopocze zasłona, deski w przedpokoju zaskrzypią…
– Co tak ucichłaś?
– Wydawało mi się, że coś słyszę.
– Ja słyszę tylko ciebie. I widzę ciemną plamę… Mam nadzieję, że to ty.
– Znowu wzięło cię na żarty? Nie widzisz tego, więc informuję, że właśnie przewróciłam oczami.
– Ale swoimi? – Odpowiedziała mu cisza. – Misia? Michalina, obraziłaś się?
– Dobrze wiesz, że się boję. Daj mi spokój.
– Już przestaję. Obiecuję.
Po chwili dziewczyna zaczęła się wiercić. W końcu usiadła na brzegu łóżka i zwróciła się do chłopaka:
– Muszę do łazienki. Odprowadzisz mnie?
– Jesteś już dużą dziewczynką. Idź sama.

Wyszła z pokoju bez słowa, ewidentnie obrażona. Minęło kilka minut, które przerodziło się w kilkanaście. Zaczął się martwić, a po kilkudziesięciu ruszył na poszukiwania. Kiedy otworzył skrzypiące drzwi, usłyszał krzyk. Puścił się biegiem w kierunku z którego dochodził. W połowie korytarza nadepnął na coś, co pękło i rozlało się w gęstą maź. Znalazł najbliższy przełącznik, zapalił światło i zamarł. Plama na podłodze zdawała się być wspomnieniem po oku. Nieopodal, w kącie, leżało drugie.

Usłyszał za sobą szelest. Odwrócił się i ujrzał Misię opartą o framugę drzwi. Ręce skrzyżowała na piersi i lustrowała go uważnie.
Nigdy w życiu nie był przerażony tak, jak wtedy. Strach mieszał się z ulgą, że stoi przed nim cała i zdrowa. W głowie kłębiło się tysiąc myśli. „Co się stało? Czyje to oczy? Czy coś mi grozi? I czy kobieta przede mną to na pewno Misia?”.
– Nic nie mówisz, kochanie? – głos zdecydowanie należał do niej. Był jednak chłodny, pobrzmiewały w nim stalowe nuty. – Jeszcze niedawno byłeś w tak żartobliwym nastroju.
– Co się stało?
Dziewczyna wzruszyła ramionami i postąpiła krok ku niemu. Instynktownie cofnął się, na co odpowiedziała uniesieniem brwi.
– Boisz się mnie? – radosny śmiech poniósł się echem po korytarzu. – To tylko niewinny kawał. Sam sugerowałeś, że lubię bawić się oczami – podniosła z podłogi ocalałą gałkę. – To jest szklane. A to, które rozdeptałeś zrobiłam z jajka. Białko, kawałek gumowej rękawiczki i trochę czerwonego barwnika spożywczego.
– Czemu to zrobiłaś?
– Też się bałam, kiedy ze mnie żartowałeś. Odpłaciłam ci pięknym za nadobne. Chodź, wracajmy do łóżka.

Noc wciąż była ciemna, bezksiężycowa. Co jakiś czas słychać było skrzypienie desek i wiatr hulający po domu. Schroniona pod ciepłą kołdrą leżała para. Dziewczyna spała z błogim uśmiechem na twarzy, ale chłopak nie zmrużył oka. Wydawać by się mogło, że nic złego się nie stało i tylko niewyraźne kształty majaczące w kątach nie dają mu spać. Jednak tej nocy coś umarło – jego chęć do żartów.

35 myśli w temacie “Ciemno, choć oko wykol

      1. Nagłe zwroty akcji, nieprzewidywalne rozwiązania i wszelkie zaskoczenia podnoszą atrakcyjność tego typu opowiadań. Czytelnicy to lubią i docenią

        Polubione przez 1 osoba

      1. O matko, człowiek to tak trochę lubi strachy, adrenalina się podnosi. Ale tylko w zaciszu swego bezpiecznego mieszkanka, pod kołderką

        Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.